„Zrobię to sama”
Polska powojenna i czasy PRL-u, to okres, kiedy dostępność do kreacji pożądanych przez większość społeczeństwa była znacznie utrudniona. To, co było dozwolone i mile widziane przez ówczesne władze w sferze mody, a zatem sztywne marynarki i czerwone krawaty u panów oraz zapięte pod samą szyję bluzki oraz bardzo szerokie w biodrach spódnice u pań, dla większości społeczeństwa stanowiło po prostu przykrą konieczność.
Można było wtedy odczuć tęsknotę za zachodnimi kreacjami, które wtedy były wyznacznikiem tego co ciekawe i modne. Powszechnym sposobem na ożywienie mody lansowanej przez ówczesne władze, stało się kupowanie niemodnych ubrań, które dostępne były w sklepach odzieżowych z tamtego okresu oraz przerabianie ich na odzież modną, nawiązującą do stylu, który panował n a zachodzie Europy i w Ameryce.
Liczne pomysły można było czerpać z takiego czasopisma jak „Przekrój”, redagowanego między innymi przez Barbarę Hoff, oraz „Filipinka”, w którym dużym powodzeniem wśród pań cieszyła się rubryka „Zrobię to sama”.